poniedziałek, 1 kwietnia 2013

2.Jakim cudem spałem zeszłej nocy w szafie?

- Dobra, teraz, to mu nic nie ujdzie na sucho. - szepnął i zabrał się za przełączanie kabelków.
Jego towarzysz patrzył na niego ciągle, ale z pewnej odległości. Nie chciał mieć z tym nic wspólnego, ale też nie miał zamiaru aby każdy nazywał go tchórzem do końca życia. Łypnął ponownie na kabelki, potem znów na lekko uchylone drzwi. Całe pomieszczenie spowijał mrok, a a oknem nieprzyjemnie zahuczała sowa. Przeszły go ciarki, kiedy nagle mała nocna lampka zgasła jak ręką odjął.
- Co u licha? - powiedział do tej pory siedzący w kabelkach Twister.
Wtedy usłyszałem kroki. Nie, oboje je usłyszeliśmy. Na początku rozważałem wyskoczenie przez okno, a potem stwierdziłem, że jednak nic z tego. Czyjeś nogi, na których z pewnością były zimowe buty robiły coraz więcej hałasu. Twi zaczął szybciorem pakować sprzęt, co niestety umożliwiał mu coraz bardziej brak światła.
- Głąbie, nie stój tu tak... - miał tu chyba wcisnąć jakieś przekleństwo, ale się powstrzymał. - ...jak nie powiem co.
Ja i tak wiedziałem, że mamy przechlapane i nie musiałem dalej się starać, ale pomogłem mu złożyć kabelki. Kroki były coraz bliżej, a w końcu, kiedy ten owy ktoś był już pod drzwiami, zdążyliśmy w ostatniej chwili schować się w szafie.

* * *

- Ej, Roger. Tak, ty głupi beagle'u! Wstawaj do jasnej cholery!
Lekko uchyliłem prawe oko, kiedy ujrzałem ją. Poczułem jak spływa po mnie zimny pot.
Stała nade mną, znów w tym stroju spidermana, ale tym razem w masce na głowie. Co najgorsze, siedziała na moim łóżku (Baa! Była zaraz nade mną i nachylała się nad moją twarzą). Jakby tego wszystkiego było mało, darła się coś na mnie i wcale nie obchodziło ją, że jest środek nocy. Czyżby Twister nauczył ją wchodzić oknem, jak to miał w zwyczaju?
- No nie. Blacky, choć raz daj mu spokój - wymamrotałem to, ledwo rozumiejąc swoje słowa.
- Ktoś jest na górze - oznajmiła, a z przejęcia błyszczały jej oczy. - Pewnie chce nas okraść czy coś.
- NAS?! - byłem bardzo zaspany, ale to zrozumiałem dobrze.
- Cicho głąbie! Usłyszą cię - zasyczała. - A teraz chodź.
Wstałem zaspany, poprawiłem jedynie moją szlafmycę, choć i tak Blacky nabijała się ze mnie, po co mi ta "czapka-do-spania". No cóż, może i wyglądałem jak Kubuś Puchatek, ale miałem to gdzieś. Do jasnej cholery, w moim domu zawsze było pełno innych osób, a sam ich nigdy nie wpuszczałem. Zaczynało mnie to wkurzać.
- Od czego powinniśmy zacząć? - usłyszałem szept Blacky, która była przypięta do ściany jakimiś chwytkami na ślinę. Obrzydlistwo.
- Nie wiem, to ty powinnaś mieć jakiś plan - wybełkotałem przecierając oczy.
- Dobra, jak dla mnie powinniśmy iść do garażu - stwierdziła.
Nie stawiałem oporu. Chciałem jedynie iść spać.
Gdy doszliśmy na miejsce, Blacky zaczęła szperać coś przy prądzie.
- Rany boskie, chcesz, żeby cię poko... - nie zdążyłem dokończyć, bo nagle zgasła lampka.
- Ojć. Nie martw się, mam latarkę - uśmiechnęła się pokazując zęby.
- ...pało - dokończyłem ledwie przytomny.
Potem Black zaczęła się rozglądać, jakby czegoś szukała. Nie chciało mi się jej pomagać, więc siadłem obok na skrzynce z jakimś dżemami, które dostałem od babci (domowe, muaah), podłożyłem rękę pod głowę i zasnąłem. Obudził mnie triumfalny wrzask spidermana.
- HAKUNA MATATATA, JAK CUDOWNIE TO BRZMIII...
- Ty to się możesz wydzierać - stwierdziłem.
- Znalazłam! - darła się dalej.
- Co? - spytałem zszokowany podnosząc głowę.
- Siekierę! Teraz już po nich! Chodź Row, idziemy temu jakoś zaradzić. Trzymaj ją! 
Black rzuciła mi siekierę, a ja nagle obudziłem się jak ręką odjął w przeciągu jednej sześćdziesiątej czwartej sekundy. Złapałem ją, a potem zacząłem dziękować Bogu, że nie ucięła mi głowy.
- Jesteś głupia - powiedziałem, ale już jej tu nie było.
Ruszyłem do domu, kiedy kapnąłem się, że zamknęła mi drzwi łączące garaż z domem. Zajebiście - pomyślałem. Znalazłem w stercie badziewia jakieś stare zimowe buty, nie dość, że miały mały obcas, były całe brudne. Nie wiem, czy to nie te, które kiedyś wcisnęła mi Dolly. Dobrze, że nie widzi, co się stało z jej szałem sezonu. - Aż uśmiechnąłem się na tą myśl. Ubrałem je pośpiesznie, a potem wyszedłem na dwór. Jak na złość sypał śnieg. Przedarłem się przez te moje chaszcze wokół domu i wszedłem frontowymi drzwiami. Jakie szczęście, że miałem klucze w kieszeni. Zamknąłem je cicho, kiedy zobaczyłem Black na ścianie zwisającą głową w dół.
- Rooow, szybciej! Jeszcze się zmyją, tyle ci to czasu zajmuje - mimo, że miała maskę byłem pewien, że wywróciła oczami, jak to miała w zwyczaju.
- Ok - szepnąłem, czując adrenalinę.
Wychodziłem pomału schodami na górę. Blacky szła na swoich przyssawkach po ścianie.
- Strasznie dużo te twoje buty robią hałasu - stwierdziła.
- Trudno i tak już jesteśmy prawie na samej górze - powiedziałem, słysząc jak niebezpiecznie stukają moje buty na schodach. 
Byliśmy już przed wskazanym przez Black pokojem. Policzyliśmy do trzech, po czym wpadliśmy z wielkim wrzaskiem do środka. Było ciemno i nikogo nie widziałem. W przeciwieństwie do mojego prywatnego superbohatera nie widziałem w ciemności, bo nie byłem kotem. Spiderman, a właściwie spidermanka uderzyła pięścią w kontakt, ale jak zwykle lipa.
- Widzisz idiotko, po co wyłączałaś prąd - złapałem się ręką za twarz, jak dobrze, że pamiętałem, że w drugiej mam siekierę. Byłaby to najdebilniejsza śmierć roku. Dostałbym Oskara. Nie no, raczej mój grób, albo co gorsza - Black.
Moja towarzyszka broni włączyła latarkę i zaczęła świecić po pokoju. Nikogo nie widzieliśmy. Już miałem rzucić w nią tą siekierą, podobnie jak ona do mnie wcześniej, kiedy usłyszałem jakiś huk w szafie. To zabrzmiało, jakby... 
- Jakby spadł jakiś płaszcz, kurtka, czy whatever - usłyszałem podekscytowany głos Blacky, jakby słyszała moje myśli. 
Ruszyliśmy w kierunku szafy. Stanęliśmy przed nią, a potem otworzyłem ją zamaszystym ruchem.
Ci, których zobaczyłem w środku, przeszli moje najśmielsze oczekiwania.
Baxer leżał ledwo się mieszcząc, z łapami na ściance szafy. Na jego brzuchu leżało jakieś wielkie pudło, na którym siedział Twister. Na wznak oby dwoje zakaszleli od kurzu, który osadził się na starych futrach Dolly, których nie wzięła po rozwodzie.
- Co wy tu wyprawiacie? Nie mów mi, Twi, że chciałeś usunąć z mojego kompa te twoje zdjęcia w tym różowym szaliku - powiedziałem i oczy prawie wyleciały mi z orbit.
Bax nic się nie odezwał, a Twist zeskoczył z pudełka.
- No dobra Row, sorry, ale na serio błagam Cię, wywal to 
On naprawdę mnie błagał. Black zdjęła maskę, a potem nonszalancko się uśmiechnęła.
- Spiderwoman znowu dała radę pokonać zło - wrzasnęła wznosząc ręce w powietrze.
- Spi... Spider co? - wychrypieliśmy w trójkę.
Wtedy Blacky popatrzyła na mnie wzrokiem, jaki zapamiętam do końca życia.

Wszystko mnie bolało. Tak, do jasnej cholery. Wszystko, a przede wszystkim, najbardziej zawadzało mi to chrapanie Baxa, a zaraz potem ten zapach futer. Usłyszałem kroki, a wtedy odzyskałem nadzieję.
- Tato, gdzie jesteś? - słyszałem piskliwy głosik Kate.
- Tutaj! W szafie! - jakże głupio to brzmiało. - Widzisz gdzieś klucz?
- Tak, coś takiego tutaj jest... - usłyszałem, że się nachyla.
Mimo ciemności tu panującej, zauważyłem, że Twisterowi zabłysły oczy i pojawiły się w nich wesołe ogniki. Po tej nocy w szafie nie potrafiłem się na niego wściekać, mimo, że przez niego się tutaj znalazłem. Nagle usłyszałem dźwięk otwierającego się mechanizmu, a potem główkę Kate. Udało się! Wyszliśmy wszyscy niczym stare dziadki, bo wszystkich nas bolały kości.
- Dzięki, Kate - powiedziałem dumny z mojej córki.
- To znaczy, że jednak pojedziemy w wakacje do Disneylandu? - spytała wytrzeszczając oczy.
Poczułem na sobie wzrok Baxa i Twi.
- Tak - szepnąłem zrezygnowany, a ona rzuciła mi się na szyję.

____________________________________________________________________
Dzisiaj takie poważniejsze, ale zabawiłem się w pisarza. Jak się podoba? :D
~Row.

7 komentarzy:

  1. Extra to chyba będzie mój ulubiony blog.Zapowiada się na fajnego i pisz dalej takie fajne opowiadania jeśli to są opowiadania w każdym razie coś w tym stylu :):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie ^ ^ wszystko trzyma się kupy a to jest najważniejsze :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super napisane! Ty chyba jesteś dobra z polskiego...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy się podoba ,gdyż jestem zbyt leniwa ,ażeby przeczytać opowiadanie. Gdybyś napisał to normalnie to bym przeczytała ,ale tak to mi sie nie chce :) :P xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój ulubiony moment: "złapałem się ręką za twarz, jak dobrze, że pamiętałem, że w drugiej mam siekierę. Byłaby to najdebilniejsza śmierć roku. Dostałbym Oskara. Nie no, raczej mój grób, albo co gorsza - Black." :D

    OdpowiedzUsuń